Londyn 2009   Szkocja WHW 2006

Londyn 2009

5 dni w Londynie.

DOJAZD :
  • Gdańsk - Stansted , samolot ok.300zł.os. w dwie strony ( Ryanair )
  • Stansted - Londyn , autobus 7funtów/os.
Nocleg : hotel Wellington**, Westminster - hotel polecamy, niedrogi , blisko centrum, dosyć czysto,  w cenie śniadanie w formie szwedzkiego stołu


Szkocja - The West Highland Way - 2006

3 tygodnie

DOJAZD :
  • Gdańsk - Edynburg , samolot ok.300zł/os ( Centralwings )  w dwie strony
  • Edynburg  - Glasgow 4funty/os
  • Glasgow - Milngavie , autobus lokalny
POWRÓT :
  • Fort William - Glen Coe , autobus lokalny
  • Glen Coe -Stirling , autobus ok.16funtów/os
  • Stirling - Edynburg , pociąg 6funtów/os,
  • Edynburg - Gdańsk , samolot

Trasa : Milngavie - WHW - Fort William - Ben Nevis
              Glen Coe
              Stirling
              Edynburg

Nocleg  Edynburg - hostel Argyle Woodpecker 11funtów/os., hostel polecamy, polska obsługa :), dosyć czysto, niedaleko centrum
Noclegi na trasie : namiot, w Szkocji można się rozbijać "na dziko".

WHW nas trochę rozczarowała. Pierwszy odcinek od Milngavie do Loch Lomond jest mało ciekawy i prowadzi po płaskim terenie.
Idąc wzdłuż Loch Lomond, zrobiliśmy skok w bok na Ben Lomond - można tam zrobić pętelkę( na głównym wejściu zazwyczaj są tłumy, na bocznym jest cisza i spokój ). W dalsze drodze wzdłuż Loch Lomond można wejść do t.zw. jaskini Rob Roya, który ponoć tam grasował. Szlak w miarę "górski" robi się od Tyndrum. W Bridge of Orchy zrobiliśmy kolejny skok w bok na okoliczne pagórki. Ponieważ namiot rozbiliśmy w na parkingołączce, mieliśmy okazję zaobserwować zwyczaje turystów. O ile poddani Elżbiety II obchodzili nas szerokim łukiem ( ach te zamiłowanie do prywatności ) to Niemcy szli przez środek obozu jak stado krów :)
W miarę porządne góry zaczynają się w okolicy Kingshouse i tam kolejna wycieczka na okoliczne góry. W Kinlochleven można obejrzeć "lodówkę" wspinaczkową ze sztuczną ścianą lodową. I tam też wypad na okoliczne szczyty. Później już tylko do Fort William i na Ben Nevis. W Fort William godne zwiedzenia jest pochylnia "Schody Neptuna" i  destylarnia :)
Na Ben Nevis prowadzi wygodna ścieżka ( którą przed wojną nawet ktoś wjechał samochodem ), na szczycie faktycznie nieźle gwiżdże i jest dużo zimniej niż na dole mimo niezbyt dużej wysokości ( 1343m n.p.m ).
Jakby co, to na szczycie jest schron oraz ruiny obserwatorium. Polecamy zejście w kierunku północnym, jest dużo bardziej ciekawe i oczywiście mniej tam ludzi.
Jedyną zwierzyną godną odnotowania są MESZKI. Jest ich miliardy, a zapewne i więcej. Moskitiera niejednemu uratowała tam życie :) Z początku się dziwiliśmy, czemu tambylcy rozbijają namioty o 16, nerwowo coś jedzą i szybko do namiotu. No cóż, szybko się dowiedzieliśmy :) Jedzenie w moskitierze nie jest najłatwiejsze. Nie pomagają Offy i inne paskudztwa. Jedynym w miarę odstraszającym środkiem był wytwór Avonu ( do nabycia na miejscu ).