Kautokeino 2016 Kautokeino 2015 Kautokeino 2013 Nordkinn, Halti 2012 Jotunheimen 2009 Dovre, Rondane 2004 Jotunheimen, Dovre 2003 Nordkapp 1999 Bergen 1998 Sulitjelma 1994 Do Norwegii przez Rosję 1992
Kautokeino 2016 zimą
8 dni zimą.
DOJAZD :
tam samolot SAS : Gdańsk - Kopenhaga - Oslo - Alta
powrót samolot SAS : Alta - Oslo - Kopenhaga - Gdańsk
Kautokeino 2015 zimą
8 dni zimą.
DOJAZD :
tam samolot SAS : Gdańsk - Kopenhaga - Oslo - Alta
powrót samolot SAS : Alta - Oslo - Kopenhaga - Gdańsk (
miało być Oslo - Gdańsk ale samolot się opóźnił )
Razem : 960zł/os.
Tym razem się okazało, że zima tanie linie do Alty nie latają, więc znowu lecieliśmy SAS-em. Bilety kupowane były 1 miesiąc przed wylotem ( bo była promocja :). Tradycyjnie bez żadnych dopłat i innych niespodzianek :)
Natomiast bardzo nieprzyjemną niespodzianką było
nieprzyjechanie autobusu powrotnego ( Kautokeino - Alta ) z
powodu pogody ( wichura ). Autobus ( bilet 260NOK/os. )
jeździ raz dziennie i jest skomunikowany z samolotami. Na nasze
szczęście informację o odwołaniu autobusu przyjechał powiedzieć
taksówkarz - początkowo myśleliśmy że jet to "zaplanowane" ale
kierowca jakoś zbytnio nie chciał jechać do Alty. Po kilku
telefonach i ustaleniu pogody na trasie pojechaliśmy za
2800NOK, no i zdążyliśmy. Wbrew pozorom bardzo się nam to
opłaciło, bo bilety samolotowe na następny dzień były "tylko"
po 2000zł/os.
W ramach dalszego testowania sprzętu, spędziliśmy noc w namiocie ( było ok. -15st. ). Ponieważ zapomniałem otworzyć wywietrzników, rano obudził nas śnieg własnej produkcji :)
c.d.n.
Kautokeino 2013 zimą
10 dni zimą.
DOJAZD :
tam samolot SAS : Gdańsk - Kopenhaga - Kiruna ( 570 zł/os. )
+ 3 pary nart biegowych ( 125zł za wszystkie )
powrót samolot SAS : Alta - Oslo - Kopenhaga - Gdańsk ( ok.895zł/os. )
Okazało się, że taniej jest SAS-em niż "tanimi" liniami
lotniczymi - bilety kupowane były 1,5 miesiąca przed wylotem.
Bez żadnych dopłat i innych niespodzianek :)
Wreszcie postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda zima na
dalekiej północy.
Kiruna przywitała nas ponad 20 stopniowym mrozem. Na
szczęście nasz norweski przyjaciel Svein przyjechał po nas
samochodem - co prawda padło ogrzewanie, ale dolanie płynu
chłodzącego je naprawiło :). Wieczorem dojechaliśmy do
Kautokeino - pogoda bezchmurna, mroźno, według internetu
wysoka aktywność słońca - to i była zorza polarna. Trzeba było
swoje odmarznąć, aby podziwiać to piękne zjawisko.
Następne dni spędziliśmy na wycieczkach na nartach biegowych. Co prawda nie było już tak mroźno, jak pierwszego dnia, ale co zima to zima. Dopiero ostatniej nocy przed naszym wyjazdem, temperatura znowu spadła do -20, w nocy bezchmurnie i kolejny pokaz zorzy polarnej.
W ramach testowania sprzętu, 2 noce spędziliśmy w namiocie.
Niestety, akurat było tylko -10st., więc śpiwory nie zostały
dokładnie sprawdzone. Namiot przy składaniu był właściwie suchy
- zimno i brak wilgoci, szron był tylko na ściankach przy
głowach.
Tak praktycznie odczuwalnie to -20st. tam, to jak -5st. nad
morzem w Gdańsku :). No może prawie tak samo. Nie ma tam
wilgoci i chłód mniej przenika, aczkolwiek stanie przy -20st.
nie należało do przyjemności ( w odróżnieniu od podziwiania
zorzy ).
W drodze powrotnej SAS zafundował nam dzień w Kopenhadze - w Gdańsku podał śnieg i samolot zawrócił :)
Zima na północy jest fajna i zapewne jeszcze tam wrócimy
zimą.
Nordkinn, Halti, Lofoty 2012
2,5 tygodnia
DOJAZD :
prom z Gdańska do Nynashamn, dalej wzdłuż Bałtyku do Finlandii,
następnie Kautokeino ( specjalne podziękowania dla Sveina za
udostępnienie lokum ) i Mehamn.
Prom : 2400zł za 4osoby + kabina + samochód ( Polferries
)
Koszt całkowity wyjazdu ok.1500zł/os. ( paliwo, prom, jedzenie
)
Trasa : Mehamn - Nordkinn - Mehamn, Knivskjellodden, Halti,
trójgranicze szwedzko-norwesko-fińskie, Vesteralen -
Moysalen, Lofoty ( A ,
Reine, Henningsvar,
Kabelvag ) i w drodze
powrotnej Narwik.
Nordkinn ( Kinnarodden , Nordkyn )
Najbardziej wysunięty na północ przylądek kontynentu europejskiego. Wbrew pozorom nie jest to Nordkapp !
Trasa 24km w jedną stronę.
Początek "szlaku" znajduje się przy lotnisku w Mehamn. Przy
lotnisku darmowy parking. "Szlak" znaczony jest kopczykami i
traserami - większość jest wyblakła i słabo widoczna. Z
początku mieliśmy duże problemy aby iść szlakiem - trzeba
wiedzieć czego szukać :) Szlak bardzo kamienisty i piarżysty.
Jedynie pierwsze kilometry oraz fragment przed zatoką są po
trawce. Kawałek przed zatoką można zobaczyć kawałek rozbitego
Ju 88 C-4 4D+HA z czasów II WŚ ( w okolicy rozbiły się 2 Ju 88,
jeden z nich jest odbudowywany ) - na śladzie GPS jest
zaznaczony. Przed zatoką trzeba wybrać jedną z 2 dróg : dolną
lub górną. Z górnej są niezłe widoki, ale później przed samym
"końcem Europy" jest 200m niemiłego zejścia w dół po kamlotach.
A idąc dolną drogą trzeba przejść 2 razy przez rwący potok.
Czyli najlepiej zrobić pętelkę :) Przy samym cyplu Nordkinna
można zejść na brzeg morza - oczywiście czeka tam wrak kutra i
góra różnych morskich śmieci.
W "hali odlotów/przylotów" lotniska jest dość szczegółowa
mapka oraz lista punktów GPS - jak się okazało bardzo pomocna.
No i oczywiście duża toaleta. Ogólnie lotnisko jest puste ( 4-5
małych samolotów dziennie ), a pracownik, którego spotkaliśmy
po powrocie był bardzo miły. Dobił nas stwierdzeniem, że na
Nordkinn to on biegnie 5 godzin ( w jedną stronę ), na
pocieszenie powiedział, że on zna trasę na pamięć :)


Nordkapp
Tym razem byliśmy tylko na Knivskjellodden ( które jest
dalej na północ niż Nordkapp ), dziki parking przed Nordkappem
został zlikwidowany, a płacenie ponad 200NOK za zdjęcie z
globusem jest zdzierstwem :) ( a poza tym już tam byliśmy
)
Halti
Najwyższy szczyt Finlandii - czyli najlepiej wejść od strony
norweskiej :) Dojazd doliną Kafjorddallen dobrej jakości
żwirówką do jeziora Guolasjavri - dopiero ostanie 5km wymaga
wysokiego zawieszenia w samochodzie. Trasa od jeziora niby
wykopczykowana, ale bez szaleństw. Samo Halti ma co najmniej 2
szczyty i na górze jest dość płasko ( oczywiście norweski
szczyt jest wyższy niż fiński, tak samo jak Rysy w Polsce i na
Słowacji ) i przy słabej widoczności można szczyt minąć. Według
znawców jak w książce wejść numer jest poniżej 100 000 to na
pewno nie jest Halti ( my wpisaliśmy się chyba w okolicach 103
000 ).
Lofoty
Na Lofoty czasu było już mało, a i pogoda była typowa -
czyli deszczyk i wiaterek, czyli nieźle bo nie było komarów.
Dobrą pogodę zużyliśmy na zwiedzenie muzeum wikingów w Borg -
bo był akurat festyn. No i prawie weszliśmy na Moysalen
( najwyższy szczyt w archipelagach Lofoty i Vesteralen
) - zabrakło nam jakieś 80m w pionie i 300m w poziomie (
za długo podziwialiśmy widoki i na podejściu wpakowaliśmy się w
niemiłe piarżyska, no i zrobiło się późno nawet jak na warunki
północne ).
Poza tym zwiedziliśmy "koniec świata" czyli miejscowość
A (
tu nas zlało ) , Reine, Henningsvar, Borg ( muzeum
wikingów ) i Kabelvag. W A fajne
miejsce biwakowe jest przy jeziorku ( dojście przez lub obok
suszarni dorszy ) lub za parkingiem ( ale tam niemiłosiernie
gwizdało ). Są to byłe tradycyjne wioski rybackie, słynące jak
całe Lofoty z suszonego dorsza i tranu. Na pocieszenie
wleźliśmy na samotny lofocki "pik" Hoven - tradycyjnie jak to
na Lofotach było widać piękne widoki chmur. Ponadto w Hov
zaliczyliśmy jedyny w czasie tej podróży kemping - wszystko po
30NOK ( osoba, namiot ).
Na Lofoty pewnie jeszcze wrócimy.
A w drodze powrotnej Narwik : muzeum wojenne, pomnik
ORP "Grom", polskie mogiły.
Jotunheimen 2009
2 tygodnie w górach.DOJAZD :
prom z Gdyni do Karlskrony, dalej przez Oslo do Bessheim. W odróżnieniu od Gjendesheim jest tu darmowy parking.
Prom : 1600zł za 4osoby + kabina + samochód ( Stena Line )
Koszt całkowity wyjazdu ok.900zł/os. ( paliwo, prom, jedzenie )
Trasa : Bessheim, Glittertind, Galdhopiggen, Kyrkja , grań Bessegen, Bessheim
Glittertind - droga nietrudna, na końcowym fragmencie raki mogą być przydatne ( w zależności od warunków ), aczkolwiek oprócz nas miał je tylko jeszcze jeden Norweg, reszta ( a było ich sporo - pierwszy dzień dobrej pogody od kilku dni ) weszła i zeszła bez :)
dzięki rakom weszliśmy na przedwierzchołek, gdzie inni nie mieli szans wejść bez raków :)
Wejście średnim tempem ok.3 godz., zejście po śniegu 1 godz. :)
Galdhopinggen - najwyższy szczyt Norwegii, wejście dłuższe i bardziej męczące niż na Glittertind.
Wejście średnim tempem 3-4godz., zejście ok.2-3 godz.
Kyrkja - bardzo miła góra, jak ją zobaczyliśmy to musieliśmy na nią wejść :) , przed wierzchołkiem trzeba używać czterech kończyn.
Bessegen - lepiej nią podchodzić niż schodzić. Momentami przydają się cztery kończyny ( zwłaszcza jak idzie się z ciężkim plecakiem ). Ścieżki jako takiej nie ma, każdy idzie swoją drogą. Z daleka wygląda niewinnie, z bliska jednak robi wrażenie.
Dovre , Rondane 2004
Dovre :Kongsvold - woły piżmowe - Reinheim - SnohettaRondane : Straumbu ( duży darmowy parking ) - Langglupdallen - Rondslottet - Rondvassdallen - Storronden - Illmanndallen - Bjornhollia - Straumbu
Jotunheimen , Dovre 2003
Jotunheimen : GaldhopinggenDovre : Kongsvold - woły piżmowe - Reinheim
Nordkapp 1999
Nordkapp :Właściwie wielka podpucha. No bo i Nordkapp jest na wyspie ( najbardziej wysunięty na północ skrawek kontynentalnej Europy to półwysep Nordkinn ) i poza tym na tej wyspie jest półwysep Knivskjellodden, który jest dalej wysunięty na północ. Ale za to jest malowniczy :)
Przylądek Północny leży na wyspie Mageroya, na którą wjeżdża się płatnym tunelem podmorskim. Tej opłaty się nie uniknie, w odróżnieniu od opłaty za wstęp na Nordkapp. Opłatę "nordkappową" wnoszą wycieczki zorganizowane w autobusach i część pozostałych turystów. Reszta staje jakieś 500m przed przed bramką na Nordkapp na parkingu. Czuliśmy się rozgrzeszeni, gdyż opłata była zbójecka ( 175NOK ), a poza tym to samo robili nawet praworządni Niemcy i Szwedzi :)
Bramki obejść łatwo, zwłaszcza że zazwyczaj jest mgła.
Z tego parkingu prowadzi też ścieżka na wschodni brzeg, do zatoki Hornvika, gdzie kiedyś cumowały statki i promy w czasach "przedtunelowych" z turystami. Zobaczyć można klif z dołu oraz pozostałości po przystani i zabudowie.
Bardzo ładną panoramę Nordkappu można zobaczyć z przylądka Knivskjellodden, który jest dalej wysunięty na północ niż Nordkapp.
Ścieżka na ten przylądek zaczyna się na drodze na Nordkapp kilka kilometrów przed Nordkappem. Ścieżka prowadzi na zachód ( jest oznaczona drogowskazem ) Na przylądku przy odrobinie szczęścia można zobaczyć foki.
Aktualizacja VIII.2012
Tunel podmorski jest bezpłatny, a dziki parking przed Nordkappem został zlikwidowany - jest oddzielony od drogi rowem.